Cytowany w oświadczeniu Seehofer podkreślił, że "jest dla niego ważne, by decyzja w tej sprawie zapadła w porozumieniu z wszystkimi partnerami koalicyjnymi". Tylko w ten sposób BfV, czyli Federalny Urząd Ochrony Konstytucji, będzie mógł z powrotem skupić się na swoich kluczowych zadaniach i ważnej roli, jaką pełni - dodał.

Haldenwanga szef MSW określił jako doświadczonego eksperta i właściwego człowieka na proponowane mu stanowisko.

58-letni Haldenwang został zatrudniony w BfV w 2009 roku, początkowo w randze szefa wydziału, a od 2013 roku jako wiceprezes. Wcześniej od 1991 roku pracował m.in. na różnych stanowiskach w ministerstwie spraw wewnętrznych. Według agencji dpa w kręgach rządowych cieszy się opinią człowieka "spokojnego, skromnego i niebudzącego podejrzeń pod względem ideologicznym".

O ewentualnym awansie Haldenwanga na szefa BfV mówiono w Berlinie już od pewnego czasu - wskazuje dpa, przypominając, że 5 listopada Seehofer wyznaczył go na tymczasowego szefa kontrwywiadu do czasu wyłonienia następcy Hansa-Georga Maassena, dotychczasowego prezesa tej instytucji. Ostateczną decyzję w sprawie obsadzenia tego stanowiska podejmuje rząd federalny.

Reklama

Zmiana na szczycie BfV to skutek afery wokół osoby Maassena, która wywołała poważny kryzys w niemieckiej koalicji, złożonej z chadeckiego bloku CDU/CSU i socjaldemokratycznej SPD. Seehofer poparł Maassena, mimo że ten - wbrew stanowisku kanclerz Angeli Merkel - ku oburzeniu jej samej, a także polityków opozycji i koalicji rządowej, w publicznych wypowiedziach umniejszał skalę i wagę ksenofobicznych ekscesów w miejscowości Chemnitz na wschodzie kraju.

W ubiegłym tygodniu Maassen, który według wcześniejszych planów i na żądanie SPD miał odejść z BFV i objąć stanowisko specjalnego doradcy w MSW, w ubiegłym tygodniu został decyzją Seehofera przeniesiony "tymczasowo w stan spoczynku". Jako powód szef MSW podał, że ujawniony krótko wcześniej tekst pożegnalnego przemówienia Maassena zawiera "niedopuszczalne sformułowania", co uniemożliwia dalszą współpracę opartą na wzajemnym zaufaniu.

W przemówieniu wygłoszonym na posiedzeniu Klubu Berneńskiego, który jest platformą wymiany poglądów i informacji tajnych służb państw UE oraz Norwegii i Szwajcarii, Maassen uznał swoje odejście z BfV za efekt dążeń do rozbicia koalicji rządowej. Według relacji mediów miał on roztoczyć wizję "lewicowo-radykalnych sił w SPD", które - jak twierdził - od początku były przeciwne koalicji z chadekami. Jego komentarz na temat zajść w Chemnitz miał być dla tych sił wymarzoną okazją, by sprowokować zerwanie koalicji. (PAP)

akl/ mal/