Wiadomość o zainteresowaniu Transnieftu wejściem kapitałowym do Mazeikiu Nafta podała wtorkowa "Rzeczpospolita". Według niej, propozycję taką prezesowi PKN Orlen Jackowi Krawcowi złożył kilka tygodni temu w Warszawie wiceprezes rosyjskiej spółki Michaił Arustamow.

"Nie mam żadnych oficjalnych informacji w tej sprawie" - powiedział we wtorek PAP rzecznik prasowy Transnieftu Igor Diomin.

"Zwykle nie komentujemy tego, czego nie robimy. Jeśli natomiast taka transakcja miałaby mieć miejsce, to tym bardziej nie będziemy jej komentować" - dodał.

Diomin zauważył, że działalnością podstawową Transnieftu jest transport ropy, a nie jej przerób. "Byłbym mniej zdziwiony, gdybym dowiedział się, że w Polsce lub na Litwie kupujemy rurę. Zaznaczam jednak, że nie mamy takich planów" - powiedział rzecznik.

Reklama

"Słowem: ani nie dementuję, ani nie potwierdzam" - oświadczył.

Odnosząc się do informacji "Rzeczpospolitej", że gdyby rosyjski koncern został udziałowcem w Możejkach (według dziennika zainteresowanie wejściem do Mazeikiu Nafta deklaruje też Łukoil), to udałoby się szybko wznowić dostawy ropy do rafinerii rurociągiem "Przyjaźń", rzecznik Transnieftu oznajmił, że magistrala ta jest "w opłakanym stanie".

"Na rurociągu tym doszło do kilku awarii. Nie potrafiliśmy porozumieć się, kto będzie naprawiał tę rurę. Sprawa zamknęła się więc sama. Białorusini nie chcieli naprawiać. My tym bardziej, bo to nie nasze terytorium. A my działamy według zasady "nasza rura na naszym terytorium" - powiedział Diomin.

"W nasze plany nie wchodzi remontowanie tego rurociągu za nasze pieniądze" - dodał.

Rzecznik zwrócił również uwagę, że Transnieft prowadzi obecnie wielką inwestycję na Syberii (ropociąg Syberia Wschodnia-Ocean Spokojny) oraz, że będzie operatorem budowy magistrali BTS-2, czyli drugiej części Bałtyckiego Systemu Rurociągowego z Unieczy, przy granicy z Białorusią i Ukrainą, do Ust-Ługi, nad Zatoką Fińską.

"Nie mamy więc zbyt wielu środków" - wskazał.

Pod koniec marca litewskie ministerstwo gospodarki podało, że transakcja sprzedaży prawie 10 proc. akcji Możejek polskiemu Orlenowi zostanie zakończona do 30 kwietnia.

Wartość transakcji wyniesie ponad 280 mln USD. Taka suma została przewidziana w umowie zawartej przed dwoma laty, kiedy PKN Orlen odkupił 84 proc. akcji Możejek od upadającego rosyjskiego koncernu Jukos i rządu Litwy.

PKN Orlen kupił też akcje od drobnych inwestorów na Litwie i ma 90,02 proc. akcji jedynej rafinerii w krajach bałtyckich. Pozostałe 9,98 proc. należy do litewskiego rządu; te udziały Litwa chce sprzedać, by zdobyć pieniądze na stabilizację finansów państwowych.