Nowy szef resortu gospodarki ma powód, by powtarzać to, co powiedział podczas nominacji w Pałacu Prezydenckim. – Mam nadzieję, że będę mógł powiedzieć: „Deklarowałeś, że nie zawiodłeś. Nie zawiodłem” – powiedział po zaprzysiężeniu Piechociński.
Reklama
Jednym z największych wyzwań może się okazać będące w jego kompetencjach górnictwo. Już wkrótce ma się na poważnie zacząć rządowa dyskusja o górniczych emeryturach. – Na przełomie roku będziemy pokazywali propozycje zmian, ale ważne jest, bym porozmawiał w tej kwestii z nowym ministrem gospodarki, bo jego resort jest współautorem tych rozwiązań – mówi DGP minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.
Premier Donald Tusk zapowiedział w expose, że górnicze emerytury zostaną ograniczone do osób pracujących przy wydobyciu. Resort pracuje więc jedynie nad korektą systemu. Z informacji DGP wynika, że dużych zmian nie będzie. Mimo to każda próba ograniczenia przywilejów może oznaczać konflikt ze związkowcami z kopalń.
W sprawie górnictwa konflikt ze związkami grozi też Januszowi Piechocińskiemu z innej strony. Górnicze związki oprócz wspomnianej reformy emerytur jak źrenicy oka będą broniły fundamentu obecnej strategii dla branży, czyli zasady kontroli przez państwo 50 proc. plus jednej akcji w śląskich kopalniach. O tym, że te przepisy mogą się zmienić, mówił m.in. Paweł Tamborski, wiceminister skarbu państwa. MSP będzie organizowało giełdowe debiuty Kompanii Węglowej, Katowickiego Holdingu Węglowego i Węglokoksu.
A może minister uzna, że branża powinna zostać skonsolidowana? Ewentualne odmienne zdanie nowego ministra gospodarki narazi go na nieporozumienia z resortem skarbu. Podobnie może być w innej sprawie. Chodzi o to, czy minister widzi konflikt w jednoczesnej realizacji dwóch strategicznych dla energetycznego bezpieczeństwa Polski projektów, czyli budowie elektrowni jądrowej i poszukiwaniach gazu łupkowego. Rządowy program jądrowy podlega właśnie resortowi gospodarki. Tyle że jeśli poszukiwania łupków przyniosą efekty i ich wydobycie okaże się opłacalne, to program jądrowy może być zbędny. Elektrownie gazowe będą produkowały tańszy prąd.
Janusz Piechociński ma do rozwiązania jeszcze jeden problem. 1 stycznia wchodzą w życie zaostrzone normy środowiskowe względem zbiorników na stacjach paliw, które mogą doprowadzić do zamknięcia ponad 500 punktów pozostających głównie w prywatnych rękach. Minister może jeszcze dać czas właścicielom tych obiektów na modernizację stacji. Pytanie, czy to zrobi.
Do tego wciąż z resortu nie wyszedł kluczowy dla odciążenia bilansów koncernów naftowych projekt ustawy o zapasach obowiązkowych paliw. Dziś spółki same utrzymują te zapasy, przez co zamrażają wiele miliardów złotych, a to utrudnia im prowadzenie kosztownych inwestycji, jak np. poszukiwanie gazu łupkowego czy budowę nowych elektrowni. Wreszcie pytanie, na ile zapowiedzi o konieczności walki z kryzysem nowy szef resortu przekuje w czyn i czy będzie kontynuował deregulacyjne wysiłki poprzednika. Duża transza przepisów na czele z kasowym VAT-em wyszła już z rządu do Sejmu. Jaki będzie kształt następnych przepisów – okaże się.