Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku (USK) dostał w pierwszej partii 225 dawek szczepionki; szczepienia będą tam prowadzone w dwóch miejscach.

W niedzielę zostało zaszczepionych tam dziesięć osób. Wśród nich rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku prof. Adam Krętowski oraz prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii UMB.

Formalnie pierwszym zaszczepionym w USK był prof. Flisiak. Jak mówił dziennikarzom, 35 lat temu był wówczas pierwszą osobą w regionie zaszczepioną przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B.

"Wtedy to się odbyło bez żadnego szumu, bez żadnych afer, chociaż szczepionka nazywała się +rekombinowana+, co powinno wzbudzać lęk +antyszczepionkowców+, że też coś z genetyką ma wspólnego. Wtedy nie wzbudziła, bo nie było +antyszczepionkowców+. Wszyscy pamiętali jeszcze, co się działo z ospą, polio, jakie to były tragedie, w związku z tym nie było nikogo, kto mógłby powątpiewać w celowość szczepień" - powiedział.

Reklama

"Dzisiaj musimy robić takie show, żeby przekonywać obywateli o tym, że szczepić się warto nawet, gdy wydaje się to oczywiste, gdy patrzymy na (...) te tysiące ludzi, którzy każdego miesiąca umierają" - dodał prof. Flisiak. Jak podał, w listopadzie z powodu COVID-19 zmarło w Polsce "całkiem pokaźne 20-tysięczne miasteczko". "Co prawda osób w podeszłym wieku, ale zawsze" - powiedział.

Specjalista podkreślał, że do osiągnięcia progu odporności populacyjnej potrzeba zabezpieczenia 60-70 proc. społeczeństwa, albo w sposób naturalny (po przejściu choroby), albo sztuczny - czyli poprzez szczepienia. Jak ocenił, naturalną odporność nabyło dotąd ok. 9-10 mln osób. "Brakuje nam jeszcze z 15 mln, czyli dużo roboty, dużo szczepienia" - mówił podkreślając, że odmawiając szczepienia "musimy mieć gdzieś tam w głowie, że poświęcamy jakąś część Polaków".

"Zgadzając się, akceptując to, że muszą umrzeć" - podkreślił.

Odnosząc się do obaw o wystąpienie niepożądanych skutków szczepienia na COVID-19 zwrócił uwagę, że ten najgroźniejszy zdarza się od razu (w ciągu kwadransa do 30 minut) po szczepieniu, czyli reakcja anafilaktyczna. Przyznał, że przez dobę, dwie może być odczuwalny ból w miejscu iniekcji, osłabienie, uczucie zmęczenia. Zaznaczył, że to normalna reakcja, która może mieć miejsce, podobnie jak gorączka. Odwołał się jednak do wyników badań, według których gorączka jest tu rzadsza, niż przy innych szczepieniach.

Rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku prof. Adam Krętowski również zaszczepił się w niedzielę. "Rewelacja. Żadnego bólu, żadnego złego samopoczucia" - mówił na gorąco, kilka minut po przyjęciu szczepionki.

Pytany o przekaz niedzielnej akcji zwrócił uwagę, że jedna z lekarek, która wraz z nim była w grupie zaszczepionych, jeszcze kilka dni temu nie była przekonana. "Rozmawialiśmy, mówiłem jej, jakie są argumenty, dlaczego ta szczepionka jest bezpieczna. Więc myślę, że warto rozmawiać i uważam, że każdego damy radę przekonać, kto myśli logicznie, jest odpowiedzialny, chce dbać o swoje zdrowie i zdrowie bliskich" - dodał.

Rzeczniczka USK w Białymstoku Katarzyna Malinowska-Olczyk poinformowała, że w tej placówce na szczepienia zapisało się 1,6 tys. pracowników, z 2,7 tys. osób, z których część już zakażenie koronawirusem przechorowała. Do tego na szczepienie w USK w pierwszej turze zapisało się ponad 3 tys. osób ze środowiska medycznego, m.in. aptekarzy, stomatologów, ginekologów.

Szczepienia personelu medycznego rozpoczęły się w niedzielę po południu również w szpitalu wojewódzkim w Łomży. Koordynator szczepień w tej placówce Jolanta Gryc powiedziała PAP, że szpital dostał na razie 150 dawek szczepionki na COVID-19. Szczepienia tej grupy potrwają do środy, w niedzielę było to dwadzieścia osób.