W wystąpieniu w swojej oficjalnej siedzibie - Pałacu Planalto - Bolsonaro podziękował 52 mln wyborców za oddanie głosów na niego i stwierdził: "Nasze marzenie trwa, bardziej żywe niż kiedykolwiek".

Nie sprecyzował jednak, czy uznaje swoją porażkę. Przerywając powyborcze milczenie, prezydent odniósł się do protestów jego zwolenników, którzy blokują drogi w Brazylii, powodując częściowy paraliż kraju. Wyraził opinię, że przyczyną tych protestów było "oburzenie i poczucie niesprawiedliwości z powodu procesu wyborczego".

"Pokojowe manifestacje będą zawsze dobrze widziane, ale nasze metody nie mogą być takie, jak lewicy" - mówił.

Reklama

"Jesteśmy za porządkiem i postępem. Zawsze byłem określany jako antydemokrata, choć działałem w ramach konstytucji" - zauważył ustępujący prezydent i zapewnił, że będzie dalej jej przestrzegał.

Natychmiast po jego wystąpieniu głos zabrał szef jego gabinetu Ciro Nogueira. Poinformował, że prezydent Bolsonaro upoważnił do "rozpoczęcia przekazania" władzy.

Proces ten - jak wyjaśnił - "rozpocznie się przy poszanowaniu prawa", a jako datę podał czwartek, gdy Lula formalnie wskaże swego zastępcę - Geraldo Alckmina.

Sylwia Wysocka (PAP)