W rozmowie z PAP Dragan ocenił, że do początku kwietnia pierwszą dawkę szczepionki otrzymało około 7 mln mieszkańców Rosji. To około 4,8 proc. całej populacji i niespełna 11 proc. spośród tej części ludności, którą władze chcą objąć szczepieniami. Rząd planuje zaszczepienie 60 proc. dorosłej populacji do lipca, najdalej do września 2021 roku.

"Przy obecnym tempie na zaszczepienie owych 60 procent dorosłych potrzebne będzie jeszcze około półtora roku" - zauważa Dragan. Zakładając, że 60 proc. Rosjan miałoby się zaszczepić przed październikiem, należałoby tempo szczepień zwiększyć trzykrotnie, "dosłownie zaczynając od jutra" - dodaje.

Według jego obliczeń w lutym br. w Rosji zaszczepiono prawie 3 mln osób. Tempo szczepień sięgało w połowie lutego 140 tysięcy osób na dobę. W marcu nastąpił znaczny spadek i zaszczepiono mniej niż 2 mln osób. Na początku kwietnia tempo szczepień wynosiło 100 tys. - 110 tys. osób na dobę.

Reklama

"Pauza w marcu była związana przede wszystkim ze wstrzymaniem dostaw szczepionki jednocześnie do wielu regionów" kraju - tłumaczy Dragan. Doniesienia o kończących się lub całkiem wyczerpanych zapasach napływały od ostatnich dni lutego do połowy marca. Zgłaszały je m.in. obwody: rostowski, leningradzki, wołgogradzki, tomski, republika Jakucji i Kraj Zabajkalski. W Petersburgu, drugiej co do wielkości metropolii Rosji "w marcu zamykano około jednej trzeciej punktów szczepień" - powiedział analityk. Zwrócił uwagę, że w tym samym czasie zarejestrowano bardzo niewielką ilość wyprodukowanej szczepionki. Zdaniem analityka doszło do deficytu pierwszego składnika preparatu.

Jest jednak i inna przyczyna wolnego tempa szczepień - brak chętnych. Widać to na przykładzie Moskwy, w której szczepionek nie brakuje. Do stolicy przyjeżdżali chętni z sąsiadujących regionów, odległych o 2-3 godziny jazdy pociągiem. W pierwszej połowie stycznia w Moskwie szczepiono 10-12 tysięcy osób na dobę, a pod koniec stycznia - już 14-15 tysięcy. To tempo utrzymywało się przez kilka tygodni, a potem spadło do 8-9 tysięcy na dobę. Według ocen Dragana na przełomie kwietnia i marca nastąpił wzrost do 12-14 tysięcy na dobę, a więc do tempa szczepień z początku roku.

Analityk przyznaje, że wielkim problemem wśród Rosjan jest niski stopień zaufania do szczepień i szczepionek. To brak zaufania "nawet nie tyle do Sputnika V i do szczepionek rosyjskich, a do szczepień ogółem" - mówi Dragan.

"Pytanie, dlaczego tak się dzieje, nie jest łatwe. Tu jest duża pokusa, by znaleźć jedną przyczynę i ją akcentować, dobierając do niej argumenty" - zastrzegł analityk. Jako przykłady łatwych argumentów podał oceny, że "naród jest ciemny", czy że propaganda na rzecz szczepień "źle działa".

"Wydaje mi się to dość poważnym uproszczeniem. Ta niegotowość, niechęć ludzi do szczepień jest bardziej skomplikowanym splotem różnych czynników i motywacji. Nie ośmielę się wskazać, które z nich są pierwszorzędne, a które drugorzędne" - zastrzegł Dragan.

Wśród tych czynników jest niewystarczająca motywacja. Teraz "nie jest całkiem jasne, po co w zasadzie Rosjanie mają się szczepić. Epidemia w kraju spada. Zachorowania w ostatnich trzech miesiącach znacznie się zmniejszyły. Od stycznia w całym kraju zamknięto mnóstwo szpitali +covidowych+ albo zmieniono ich profil. Cofane są te nieliczne ograniczenia, jakie obowiązywały" - wylicza rozmówca PAP. Istniejące ograniczenia nie są dla Rosjan specjalnie niedogodne. Niektórzy już ich nie przestrzegają. To odmienna sytuacja niż w krajach zachodnich, gdzie ludzie mają motywację do szczepień, bo rozumieją, że pomoże to w powrocie do normalnego życia - tłumaczy analityk.

Wskazuje, że rosyjskie media państwowe, np. telewizja Kanał 1., informowały o zwycięstwie nad epidemią, osiągniętym między innymi dzięki masowym szczepieniom. A o ryzyku trzeciej fali epidemia czy mutacji koronawirusa "mało kto publicznie mówi" w Rosji.

"To sprawia, że ludzie "nie odnoszą się poważnie" i nie doceniają zagrożeń - podkreśla.

Innym problemem jest nagłaśnianie w mediach państwowych problemów związanych ze szczepionkami zachodnimi. Ten przekaz medialny Dragan interpretuje jako: "popatrzcie, jak złej jakości i niebezpieczne są szczepionki zachodnie, a idealny i bez zarzutu jest nasz Sputnik V". Jednak przekaz ten "daje efekt odwrotny i sprowadza się do prostej myśli, że na skutek szczepionki przeciwko koronawirusowi ludzie umierają" - zauważa. Ludzie - jak mówi - stają się nieufni wobec "nie konkretnej szczepionki a do wszystkich szczepionek ogółem, w tym i do Sputnika V".

Ponadto władze nie oferują "ani kija, ani marchewki" w kwestii szczepień. Za zaszczepienie się obywatel "nie dostanie nic", a odmowa nie pociąga za sobą żadnych niedogodności.

Kto więc się teraz szczepi? "Z jednej strony, częściej szczepią się ci, którzy widzieli na przykładzie swoich bliskich, na ile trudną chorobą jest Covid-19. Idą się szczepić ci, którzy zdają sobie sprawę ze skali problemu i powagi sytuacji" i biorą pod uwagę statystyki o wzroście umieralności w Rosji, a nie oficjalne dane sztabu rządowego ds. walki z pandemią - mówi Dragan. Kolejna grupa to osoby, które śledzą takie dane o sytuacji poza Rosją, i wreszcie - osoby, które mają choćby ogólną wiedzę o działaniu szczepionek.

W skali całego kraju najwięcej zaszczepionych jest w Moskwie i obwodzie moskiewskim i ogółem w centralnej Rosji - około 10 proc. ludności. Na północnym zachodzie kraju, obejmującym Petersburg, zaszczepionych jest ponad 5 procent. Najmniej - nieco ponad 2 proc. zaszczepionych jest w republikach kaukaskich, w tym w Dagestanie - zaledwie półtora procenta.