Zapomnieliśmy o inflacji

Kiedy zaczynały się zmiany, wskaźnik ubóstwa - jako suma inflacji i bezrobocia - przekraczał 100 proc. Dziś wynosi 15 proc. Ubóstwu towarzyszyła gigantyczna inflacja, przekraczająca na początku transformacji nawet 1000 proc. Dziś inflację mamy na poziomie 4 proc. i dawno zapomnieliśmy już o czasach, kiedy wzrost cen galopował.

Jak pisze w "Historii monetarnej Polski" Grzegorz Wójtowicz, były prezes NBP, w roku 1989 polska gospodarka przeżywała zapaść, a kiedy w w sierpniu 1989 r. władze odstąpiły od kontroli cen żywności, ceny szybko poszły w górę. W październiku roku początku przemian miesięczny wzrost cen wynosił 54,8 proc.

Za dolara jak za zboże

Reklama

Ale też były to czasy, gdy złoty był wyjątkowo bezwartościowym pieniądzem, oszczędności trzymaliśmy przede wszystkim w dolarach. Jak wspomina Grzegorz Wójtowicz, złoty stanowił tylko 35 proc. zasobów pieniężnych. Ale w marcu 1989 r. zalegalizowano możliwość tworzenia kantorów, i kurs czarnorynkowy spadł z ówczesnych 3600 zł do 2900 zł. I tak był kilka razy wyższy od oficjalnego - 570 zł. Potem kursy zaczęły się zbliżać i na koniec 1989 r. kurs kantorowy wynosił 7000 zł, a kurs oficjalny - 6500 zł. Nie było już daleko do ujednoliconej ceny dolara. W końcu 1989 r. dolar miał ustalony kurs 9500 zł, oczywiście sprzed denominacji, która nastąpiła w 1995 roku. Dziś cena dolara wynosi ok. 4 zł. To nawet lepiej niż po reformie Grabskiego z 1924 r., kiedy kurs wzmocnionego złotego ustalono na 5,18 zł za dolara.

Dostępny kredyt

Nie tylko waluty są dziś tańsze, także kredyt. Stopy procentowe NBP miały wartości przynajmniej dwucyfrowe - średnia stopa depozytowa NBP w 1990 r. wynosiła 41,7 proc., średnia stopa kredytowa - 504,2 proc. Dziś stopa referencyjna NBP wynosi 3,75 proc. i takiej niskiej jeszcze nigdy nie było.

Ale mamy czas kryzysu

Pech chce, że w dwudzieste urodziny odnowionego polskiego kapitalizmu uczestniczymy chcąc nie chcąc w kryzysie. Chwilowo musimy zapomnieć o kilkuprocentowym wzroście PKB, na razie musi nam wystarczyć 0,8 proc. w pierwszym kwartale. To jednak i tak lepiej niż 7,5 proc. spadek PKB w 1990 roku.

Najgorzej jest z wskaźnikami bezrobocia. Za czasów socjalizmu oficjalnego bezrobocia w Polsce nie było. I nic dziwnego, że 1990 r. zaczynaliśmy z bezrobociem na poziomie 0,3 proc. Dziś przekracza 10 proc., ale i tak jest to dwa razy lepiej niż w lutym 2003 r.

ikona lupy />
Mamy więcej / Inne
ikona lupy />
Inflacja jest niższa / Bloomberg
ikona lupy />
Dolar bez wielkich skoków / Bloomberg
ikona lupy />
Ale bezrobocie rośnie / Bloomberg
ikona lupy />
PKB jednak na plusie / Bloomberg
ikona lupy />
Kredyt tańszy / Bloomberg