"Prezydent od wielu lat jasno wyrażał się na temat podstawowych zasad, których nie można złamać: że jedno państwo nie może zmienić siłą granic innego państwa, że jedno państwo nie może dyktować polityki innym państwom, ani tego, z kim może się ono wiązać. Żaden kraj nie ma prawa do własnej strefy wpływów, a sama ta koncepcja powinna zostać wyrzucona na śmietnik historii" - powiedział Blinken podczas konferencji prasowej.

Szef amerykańskiej dyplomacji odniósł się w ten sposób do opublikowanych przez rosyjskie MSZ propozycji, dotyczących m.in. wykluczenia członkostwa Ukrainy w NATO oraz gwarancji nierozmieszczania sił w państwach sąsiadujących z Rosją.

Blinken podkreślił jednak, że choć część z propozycji jest w oczywisty sposób nieakceptowalna przez USA, Waszyngton jest gotowy do podjęcia rozmów z Rosją za pomocą różnych kanałów. Nie odpowiedział wprost na pytanie, czy w grę wchodzi też kolejna rozmowa prezydentów USA i Rosji. Dyplomata zaznaczył, że podobnie jak Rosja ma listę skarg wobec NATO, skargi na zachowanie Rosji mają też USA i ich europejscy sojusznicy.

Komentując szanse na uniknięcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę w obliczu coraz bardziej agresywnych wypowiedzi płynących z Kremla, w tym oskarżenia USA o planowanie ataku chemicznego, Blinken stwierdził, że USA prowadzą obecnie równolegle politykę dyplomacji, jak i politykę odstraszania.

Reklama

"Te dwie rzeczy idą w parze. W Genewie prezydent Biden powiedział prezydentowi Putinowi, że jego preferencją są stabilne i przewidywalne relacje z Rosją, ale jeśli Rosja będzie kontynuować swoją nieodpowiedzialne i agresywne działania, spotka się z określoną odpowiedzią" - przypomniał Blinken.

Dyplomata odniósł się też negocjacji dotyczących powrotu do umowy nuklearnej z Iranem (JCPOA). Blinken przyznał, że wraz z postępami irańskiego programu nuklearego i przedłużaniem się rozmów, zostało już "bardzo, bardzo niewiele czasu" na uratowanie umowy. Winą za ten stan rzeczy - obok Iranu - obarczył poprzednią administrację w Waszyngtonie i decyzję prezydenta Donalda Trumpa o wyjściu USA z umowy.

"Jesteśmy, gdzie jesteśmy z powodu tego, co uważam za jedną z najgorszych decyzji w polityce zagranicznej ostatniej dekady" - oświadczył Blinken.