W ogłoszonej w czwartek prognozie KE przewiduje, że PKB Polski wzrośnie w tym roku o 2,6 proc., a inflacja wyniesie 2,3 o proc. Petru przyznał w rozmowie z PAP, że spodziewa się nieco wyższych wskaźników. Według niego, PKB wzrośnie o 3 proc., a inflacja może wynieść 2,5 proc. "Różnica jest niewielka, fundamentalnie nie ma znaczenia" - ocenił.
Zwrócił uwagę, że do tej pory Komisja Europejska była bardziej pesymistyczna od przewidywań strony polskiej, a jej prognozy bardziej konserwatywne. "Po raz pierwszy od początku kryzysu prognozy KE są bardzo zbliżone do średnich oczekiwań polskich analityków" - powiedział. Zaznaczył, że prognoza KE wskazuje, że Polska jest krajem wychodzącym z kryzysu z w miarę szybkim tempem wzrostu. "To jest jeden z najlepszych wskaźników w całej Unii Europejskiej" - dodał ekonomista.
Zdaniem Petru, rząd ma świadomość, że inflacja będzie znacznie wyższa niż przyjęto podczas prac nad ustawą budżetową (1 proc. - PAP). "Prawdopodobnie dzięki temu, że inflacja będzie wyższa, budżet będzie miał wyższe dochody. To oznacza, że sytuacja fiskalna w tym roku będzie lepsza niż przewiduje ustawa budżetowa (dopuszczalny deficyt określono na poziomie 52,2 mld zł - PAP)" - uważa ekonomista.
Według niego, tegoroczne dochody budżetu, uwzględniające wyższą inflację, wyższy wzrost PKB i wpłatę zysku z NBP powinny być wyższe o ok. 20 mld zł. Przy usztywnionych wydatkach będzie to oznaczać, że deficyt będzie niższy od określonego w "konserwatywnym" budżecie. "Trzeba pamiętać, że budżet to plan, a jeżeli sytuacja jest lepsza niż plan, to mamy wyższe wpływy" - dodał.
Pytany o wpływ sytuacji w Grecji na możliwość przystąpienia Polski do strefy euro, Petru odpowiedział, że strefa euro ma teraz ważniejsze problemy niż myślenie o przyjmowaniu do niej kolejnych krajów. "Kraje strefy euro będą chciały mieć pewność, że kandydat do euro nie będzie stwarzał problemów takich samych jak Grecja. Sytuacja fiskalna kandydata musi być bardzo bezpieczna i wiarygodna. Patrząc z tego punktu widzenia, wejście do strefy euro może być trudniejsze" - ocenił.
Zastrzegł jednak, że wiarygodność Polski może wzrosnąć, jeżeli Polska udowodni, iż potrafi sobie radzić w kryzysie, reformować gospodarkę i w miarę szybko osiągnąć niski deficyt. "Jeżeli Polska będzie wiarygodna - w kontrze do Grecji - to byłoby to mocnym argumentem za przyjęciem nas do strefy euro. Obawiam się, że tak się może nie stać, raczej będzie więcej przeciwników niż zwolenników przyjęcia Polski do euro. Poszerzenie strefy o kraj, który ma wysoki deficyt i może mieć problemy ze spełnieniem kryteriów z Maastricht, będzie osłabiać wspólną walutę, a nie wzmacniać ją" - powiedział.
Traktat z Maastricht określa pięć warunków, które powinna spełniać gospodarka kraju aspirującego do przystąpienia do strefy euro. Na przykład inflacja nie może przekraczać w ciągu jednego roku o więcej niż 1,5 pkt proc. średniego wskaźnika inflacji z trzech krajów UE o najbardziej stabilnych cenach. Ponadto poziom deficytu sektora finansów publicznych nie może na trwałe przekroczyć 3 proc. PKB, a dług publiczny - 60 proc. PKB. Z kolei stopy procentowe nie mogą być wyższe o 2 pkt od średniej stóp w trzech krajach o najbardziej stabilnych cenach.
KE opublikowała w czwartek prognozy gospodarcze dla największych gospodarek Unii Europejskiej. W Polsce wzrost gospodarczy ma być najwyższy i ma wynieść w 2010 r. 2,6 proc. PKB. Tym samym KE zrewidowała własne prognozy sprzed trzech miesięcy, w których podawała, że polska gospodarka rozwijać się będzie w br. w tempie 1,8 proc. KE podtrzymała natomiast swoje prognozy odnośnie całej UE, jak i strefy euro, gdzie wzrost gospodarczy ma wynieść 0,7 proc. Spośród sześciu największych unijnych gospodarek, Hiszpania jest wciąż na minusie z prognozowanym spadkiem PKB o 0,6 proc. W Niemczech i we Francji, które są największymi unijnymi gospodarkami, wzrost ma zdaniem KE wynieść 1,2 proc. PKB.
Prognozy na cały 2010 r. dla UE i strefy euro nie zmieniły się, mimo rewizji prognoz w górę w dwóch pierwszych kwartałach br. Wynika to z gorszych wyników w drugiej połowie ub.r. KE prognozuje wzrost inflacji w br. w Polsce o 2,3 proc. w miejsce wcześniej prognozowanego 1,9 proc. Natomiast w strefie euro inflacja ma wynieść 1,1 proc; w całej UE 1,4 proc.