Prokuratura ma pełne ręce roboty, a dostawcy internetu rzucają duże siły na realizację spływających zapytań. Prokuratura ściga łamanie praw autorskich, dlatego kieruje wnioski o wydanie danych internautów. Tak znaleziono niezły sposób na dorabianie się... rękami urzędników. Kancelarii nie zależy bowiem na skazywaniu internautów, a raczej na pieniądzach. Każdy z piratów dostaje, tuż po wezwaniu na policję, przedsądową ugodę z karą 550 zł. Wielu pewnie zapłaci.

Czytaj więcej: Nielegalne pobieranie filmów: Producent "Obławy" ściga internautów

Można swobodnie uprawiać copyright trolling, czyli wykorzystywać wymiar sprawiedliwości do zarabiania. Każda służba i struktura sobie rzepkę skrobie, a traci państwo. Operatorzy internetowi ponoszą koszty obsługi, zamiast polepszać ofertę i płacić wyższe podatki, prokuratura i policja zajmują się sprawami, które powinno skutecznie ścigać szczelne prawo. Ważna nowelizacja ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną utknęła w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. Ustawa ma 12 lat i nie przystaje do obecnych zachowań online.

Minister Sienkiewicz mówił na słynnych nagraniach w aferze taśmowej, że „Państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością”.

Reklama

Czyż Sienkiewicz nie ma racji?