Jak podała firma Markit, wskaźnik PMI dla Polski w czerwcu był na poziomie 47,2 pkt. wobec 40,6 pkt. w maju. Jest to - jak wskazuje Buchholtz - poziom zbliżony do obserwowanego na koniec 2019 roku.

Ekonomistka zwraca uwagę, że choć wciąż znajdujemy się pod progiem 50 pkt. i przewaga pesymistów jest widoczna, to poprawa sentymentu na przestrzeni miesiąca jest znacząca i wynosi 6,6 pkt. Zaznacza jednak, że tego wyniku nie sposób interpretować jako powrotu do przedkoronawirusowego popytu. Jednak "systematyczne znoszenie obostrzeń, powroty do pracy fabryk (często jedynie na część mocy produkcyjnych), oraz konsekwentne wdrażanie pakietów stymulacyjnych dają nadzieję na odbudowę popytu w sektorze przemysłowym" - wskazuje.

Buchholtz uważa, że dane bieżące dają powody do dość umiarkowanej satysfakcji. "Generalnie mamy do czynienia z wyhamowaniem spadków lub nieznaczną poprawą wskaźników składowych, które realizują długookresowy negatywny trend, z jakim mieliśmy do czynienia na przełomie roku. Kluczowe znaczenie ma wciąż niski popyt na polskie produkty (w tym popyt zagraniczny), którego konsekwencją jest niski poziom produkcji i ograniczenie zatrudnienia, choć to ostatnie hamowane warunkami wsparcia w ramach tarcz" - zauważyła.

Jej zdaniem zagrożeniem dla przedsiębiorstw jest utrzymująca się deflacja dóbr przemysłowych, podczas gdy koszty produkcji rosną m.in. ze względu na reżim sanitarny. "To zwiększa ryzyka biznesowe i utrudnia wyjście na prostą zwłaszcza w sektorach o niskich marżach" - napisała ekspertka w swoim komentarzu.

Reklama

Zauważyła, że "podobne V-kształtne odbicia odnotowują kraje europejskie i Chiny". Jej zdaniem odbicie w przetwórstwie nie daje uprawnień do stwierdzenia, że taką samą drogą podąży automatycznie PKB. (PAP)

autor: Ewa Wesołowska

ewes/ pad/