Popularność gry „Wiedźmin” na świecie zdecydowanie przerasta najlepsze polskie filmy fabularne. Larum, jakie podniesiono po oświadczeniu założyciela studia filmowego w Alwernii (że państwo nie pomaga w produkcji filmowej), brzmi chyba dla producenta gry egzotycznie. „Wiedźmin” i inne polskie gry komputerowe są naszym najlepszym towarem eksportowym, a kinematografia czy literatura mogą tylko pomarzyć o takim sukcesie.

Przedpremierowe recenzje szczególnie pozytywne są za granicą. Serwisy branżowe pieją z zachwytu. Kilka dni temu na grę złożono już ponad milion przedpremierowych zamówień. Akcje producenta w ciągu tygodnia podskoczyły o 20 proc., a inne firmy planują giełdowe debiuty. Czy trzeba więcej dowodów na to, że innowacyjna branża, jaką jest produkcja gier komputerowych, daje sobie świetnie radę?

Rok temu Barack Obama podczas wizyty w Polsce chwalił w obecności premiera Tuska wcześniejszą wersję gry, czyli „Wiedźmina 2”. Nie zagrał, ale – powołując się na opinię fachowców – mówił, że to świetny przykład miejsca Polski we współczesnej globalnej ekonomii.

Reklama

Czekam na środę, dzień premiery. Który z dwóch kandydatów na prezydenta pierwszy pokaże się przed ekranem z „Wiedźminem”. Sztabowcy, do dzieła! Kandydaci mogą ogrzać się w blasku gry opromienionej sukcesami sprzedażowymi. A po wyborach proszę nie przeszkadzać, tylko promować i stwarzać sprzyjające warunki do prowadzenia biznesu.