Szef Orlenu w piątek w radiu RMF był pytany o zdjęcia i maile, które pokazywały stacje płockiego koncernu, na których ceny paliw były znacznie wyższe od tych na innych stacjach.

Daniel Obajtek zwrócił uwagę, że nie wszystkie stacje paliw płockiego koncernu, które funkcjonują pod marką Orlen, są własnością Orlenu. Przekazał, że w czwartek koncern zrezygnował ze współpracy z jedną stacją, która miała ceny paliw "nieadekwatne do sytuacji".

Obajtek przyznał jednocześnie, że pewne ograniczenia jeśli chodzi o tankowanie pojazdów na stacjach Orlenu są. "Wprowadziliśmy ograniczenia jeśli chodzi o jeden bak - do 50 litrów" - wskazał.

"Dziś (w piątek - PAP) wypowiedzieliśmy umowy dziewięciu stacjom. Jeśli pojawią się nieuczciwi hurtownicy czy nieuczciwe stacje, które korzystają z naszego paliwa, również wypowiemy im umowy. Nie pozwolimy tej sytuacji wykorzystać" - powiedział.

Reklama

Szef Orlenu na Twitterze wyjaśnił, że w przypadku ośmiu stacji, ich właściciele kupowali paliwa od Orlenu. Jeden właściciel z kolei korzystał z logo płockiego koncernu.

Obajtek oceniając to, co się dzieje na niektórych stacjach, gdzie tworzą się bardzo duże kolejki do dystrybutorów powiedział, że "ta panika jest bezzasadna" i nie ma się czego obawiać jeśli chodzi o brak możliwości zatankowania. "Paliw w Polsce nie zabraknie pod warunkiem, że nie damy się porwać tej panice" - dodał.

Zwrócił uwagę, że panikę w sieci sieją m.in. farmy trolli internetowych. Zaznaczył przy tym, że koncern zgłasza takie przypadki odpowiednim służbom.

Prezes zapewnił, że koncern ma w pełni zabezpieczone dostawy ropy do Polski. "Od 6 lat bardzo mocno dywersyfikujemy dostawy ropy do polski. Rafineria w Płocku już w 50 proc. przerabia ropę z innych kierunków (niż wschodni - PAP) (...) Nasze rafinerie są w pełni zabezpieczone, by utrzymywać zdolności produkcyjne" - powiedział.

"Jeśli zajdzie taka potrzeba, bo być może będą europejskie sankcje, jesteśmy w pełni przygotowani, by sprowadzać ropę z innych kierunków. Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi partnerami. Zabezpieczymy rafinerię, zabezpieczymy rynek, ale te decyzje zależą od europejskich przywódców" - powiedział prezes PKN Orlen.

Obajtek przyznał jednocześnie, że pewne ograniczenia jeśli chodzi o tankowanie pojazdów na stacjach Orlenu są. "Wprowadziliśmy ograniczenia jeśli chodzi o jeden bak - do 50 litrów" - wskazał.

Szef PKN Orlen pytany o podwyżki cen paliw na stacjach potwierdził, że benzyna zdrożała o ok. 20-25 groszy. Tłumaczył, że wynika to z tego, iż w czwartek cena baryłki ropy przekroczyła 100 dolarów. W piątek ta cena waha się ok. 95 dolarów. "Ale i tak mamy najmniejsze ceny w Europie. Staramy się je stabilizować" - zaznaczył. Zwrócił uwagę, że nikt nie da gwarancji, jak się będzie zachowywać cena ropy, szczególnie jeśli sytuacja na Wschodzie się zaogni. Zapewnił jednak, że koncern będzie reagować.

Obajtek wykluczył możliwość zamrożenia cen benzyny. "Nie ma takiej możliwości. Jesteśmy gospodarką wolnorynkową i nikt na to sobie nie pozwoli. W momencie, kiedy byśmy zamrażali ceny, to automatycznie przestalibyśmy być gospodarką wolnorynkową, powstałaby panika na giełdzie, dużo funduszy wycofałoby się z inwestowania w Polsce. To nie są dobre mechanizmy" - podkreślił.

Prezes był również pytany o planowaną pomoc Orlenu dla Ukraińców. W piątek wicepremier Jacek Sasin poprosił spółki Skarbu Państwa o zaangażowanie się we wsparcie dla ukraińskich uchodźców.

Obajtek poinformował, że jego spółka przesunęła część środków na zadania społeczne. "Jesteśmy w stałym kontakcie z wojewodami. Jeżeli będziemy mieli zgłoszenie: proszę pomóc w danym zakresie, zadziałamy szybko" - zapewnił. Dodał, że Orlen opracuje też formę pomocy dla zatrudnionych na stacjach paliw pracowników z Ukrainy.

autor: Michał Boroń