Sąd rozpatruje wniosek Federalnej Służby Więziennej (FSIN) o uchylenie wyroku w zawieszeniu, wydanego w 2014 roku i wykonanie orzeczonej wtedy kary 3,5 roku kolonii karnej. "Proszę o uchylenie wyroku w zawieszeniu i o decyzję o wykonaniu kary, która wyznaczona została wyrokiem sądu" - powiedział przedstawiciel FSIN Aleksandr Jermolin.

W 2014 roku Nawalny został skazany na 3,5 roku kolonii karnej w zawieszeniu za domniemaną defraudację funduszy francuskiej firmy Yves Rocher. W tym procesie współoskarżonym był jego brat Oleg Nawalny, któremu sąd nie zawiesił wykonania kary i który odbył wyrok w kolonii karnej. Obaj nie przyznawali się do winy.

Podczas pierwszych trzech godzin wtorkowej rozprawy, po których sędzia ogłosiła dwugodzinną przerwę, wystąpili przedstawiciele FSIN i prokuratury. Według służb więziennych Nawalny unikał kontroli, do której był zobowiązany jako skazany wyrokiem w zawieszeniu, nie meldował się na wezwanie i nie udawało się z nim skontaktować. Zarzuty te nie dotyczą tygodni, gdy opozycjonista był w śpiączce w szpitalu w Berlinie, a okresu, gdy oficjalnie już wypisano go z kliniki Charite. FSIN jednak utrzymuje, że leczenie trwało do chwili wypisania Nawalnego - 23 września 2020 roku - a potem służby nie znały jego miejsca pobytu.

Reklama

Nawalny zapewnia zaś, że poinformował FSIN, że po leczeniu w szpitalu będzie przez czas nieokreślony przechodził dalszą kurację i rehabilitację. Opozycjonista włączył się w polemikę swoich adwokatów z przedstawicielem FSIN na ten temat. Przekonywał, że służby więzienne "okłamują sąd" twierdząc, że nie wiedziały gdzie był. "Prezydent kraju (Władimir Putin) mówił na telekonferencji z obywatelami, że dzięki niemu wysłany zostałem na leczenie do Niemiec. Czy tego nie zauważyliście?" - pytał.

"Jak mogłem lepiej wywiązać się z moich zobowiązań? Wpadłem w śpiączkę, odzyskałem przytomność, skontaktowałem się z adwokatami, wysłałem pismo za ich pośrednictwem (z informacją), gdzie się znajduję. Mieliście mój adres i wszystkie telefony. Ukończyłem leczenie i fizjoterapię. Potem kupiłem bilet do Moskwy i wróciłem. Co jeszcze mogłem zrobić?" - mówił Nawalny.

Opozycjonistę przywieziono na rozprawę z aresztu Matrosskaja Tiszyna i umieszczono w szklanej kabinie na sali posiedzeń, przy której stoi sześciu funkcjonariuszy policji. Nawalny był w niej dobrze widoczny. Na początku rozprawy żartował, a potem pokazywał kartki z rysunkami; jeden z nich przedstawiał - według podpisu - "zamek Putina". Jednak podczas sporu z przedstawicielem FSIN Nawalny był już wyraźnie wzburzony.

Przedstawiciel służb więziennych gubił się podczas polemiki, wspierał go w odpowiedziach przedstawiciel prokuratury.

Dziennikarzom zgromadzonym na sali zabroniono, na żądanie FSIN i prokuratury, robienia zdjęć i filmowania.

W ostatniej chwili okazało się, że doszło do zmiany sędzi i sprawę Nawalnego rozpatruje sędzia Natalia Riepnikowa. Nie prowadziła ona wcześniej głośnych spraw politycznych. Riepnikowa zgodziła się na dołączenie do sprawy dokumentów przedstawionych przez obrońców Nawalnego. To m.in. orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał wyrok z 2014 roku wobec Nawalnego za bezpodstawny.

Jednak ze zgody sędzi na dołączenie tych dokumentów nie należy wyciągać żadnych wniosków - powiedział niezależnej telewizji Dożd współpracownik Nawalnego Iwan Żdanow, komentując przebieg posiedzenia. Komentatorzy i obrońcy praw człowieka w Rosji przypuszczają, że sędzia raczej zadecyduje o osadzeniu Nawalnego w kolonii karnej.

Proces toczy się przy bezprecedensowych środkach bezpieczeństwa. Budynek ochraniają dwa kordony policyjne, na sąsiednich ulicach ograniczono ruch. Jeszcze przed posiedzeniem policja rozpoczęła zatrzymania, wyłapując głównie młodych mężczyzn. Zatrzymywani są też dziennikarze. Niektórzy policjanci przed budynkiem sądu mają zaklejone znaczki, które służą do ich identyfikacji i które powinni nosić na mundurach.

Do sądu przybyło wielu dyplomatów obcych państw, co skrytykowała rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa. Oznajmiła ona, że dyplomaci zwykle wspierają swych obywateli podczas procesów odbywających się za granicą. "Nawet jeśli przedstawiciele Zachodu oceniają Nawalnego jako +swojego+, to jest on obywatelem Federacji Rosyjskiej" - dodała. Oceniła następnie, że to "nie jest po prostu ingerencja w sprawy wewnętrzne suwerennego państwa", a - jak to ujęła - "samodemaskacja" roli Zachodu "w próbach powstrzymywania Rosji".

Nawalny w sądzie: powodem mojego aresztowania jest nienawiść i strach

Podczas swojego procesu w Moskwie Aleksiej Nawalny powiedział we wtorek, że powodem jego aresztowania jest "nienawiść i strach", który - jak ocenił - żywi wobec niego prezydent Władimir Putin. Chodzi też o zastraszenie innych - dodał Nawalny.

W wystąpieniu w sądzie Nawalny nazwał Putina "człowiekiem mieszkającym w bunkrze" i zapewnił: "śmiertelnie go obraziłem tym, że przeżyłem (po próbie otrucia-PAP).

Ponownie oskarżył prezydenta Rosji o związek z tym zamachem. "Przejdzie do historii właśnie jako truciciel. (...) Był u nas Jarosław Mądry, a będziemy mieli Władimira Truciciela" - oświadczył. Po tych słowach próbował ingerować przedstawiciel prokuratury.

"Najważniejsze w moim procesie jest nawet nie to, czym zakończy się on dla mnie. Nie jest trudno mnie wsadzić do więzienia. Najważniejsze jest to, po co to się dzieje - po to, aby zastraszyć wielką liczbę ludzi" - mówił opozycjonista.

Dodał też: "nie można wsadzić do więzienia milionów i setek tysięcy (ludzi)" i powtórzył: "nie możecie wsadzić (do więzienia) całego kraju".

Obrończyni Nawalnego: oczekuję, że proces zakończy się dzisiaj

Obrończyni Aleksieja Nawalnego Olga Michajłowa oceniła we wtorek, że decyzja sądu w sprawie "odwieszenia" wyroku dla opozycjonisty zapadnie tego samego dnia. Michajłowa mówiła o tym w przerwie posiedzenia w Moskiewskim Sądzie Miejskim.

Prawniczka powiedziała, że jest niemal pewna, że sędzia podejmie decyzję we wtorek i że rozprawa nie zostanie przeniesiona na inny dzień.

Obrończyni wyraziła przypuszczenie, że środki bezpieczeństwa wokół sądu są tak kosztowne, że ogłoszenie wyroku nie powinno zostać odroczone. Michajłowa oceniła, że rozprawa może przeciągnąć się do późna we wtorek.

Posiedzenie zostało wznowione we wtorek po południu po dwugodzinnej przerwie. Najpierw miał po przerwie wystąpić prokurator, potem planowane były mowy obrońców, po czym zabrać głos miał sam Nawalny. Po wszystkich wystąpieniach sędzia powinna oddalić się w celu podjęcia decyzji.

Po przerwie jednak niespodziewanie głos zabrał sam Nawalny, a po nim rozpoczął wystąpienie jego drugi adwokat - Wadim Kobziew.