6 krajów UE będących prekursorami integracji europejskiej wezwało w sobotę Wielką Brytanię do jak najszybszej realizacji decyzji o Brexicie. Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier zapewnił, że rychło poinformuje kraje bałtyckie i V4 o przebiegu spotkania.

Negocjacje w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE powinny zacząć się "jak najszybciej" - powiedział Steinmeier, występując po sobotnim spotkaniu szefów dyplomacji sześciu krajów UE w Berlinie, poświęconym przyszłości Unii po Brexicie.

Szef dyplomacji Luksemburga Jean Asselborn wyraził nadzieję, że nie dojdzie do "gry w kotka i myszkę". "To musi być całkowicie jasne. Naród przemówił. Musimy zrealizować tę decyzję" - powiedział. Ostrzegł, że w przypadku gry na czas, Europie grozi "okres niepewności".

O istnieniu "palącej konieczności (rozpoczęcia negocjacji), abyśmy nie musieli wchodzić w okres niepewności, ze wszystkimi gospodarczymi i politycznymi tego konsekwencjami", mówił też na spotkaniu z dziennikarzami szef MSZ Francji Jean-Marc Ayrault. "Jesteśmy zdecydowani skierować Europę na nowe tory" - podkreślił.

>>> Czytaj też: Nowy porządek w Europie. Niemcy znów chcą przewodzić, stawiają na Francję i Włochy

Reklama

Oprócz szefów dyplomacji Francji i Luksemburga, Ayraulta i Asselborna, Steinmeier zaprosił do Berlina dzień po ogłoszeniu wyników brytyjskiego referendum: Berta Koendersa z Holandii, Paolo Gentiloniego z Włoch i Didiera Reyndersa z Belgii. RFN, Francja, Włochy, Belgia, Holandia i Luksemburg założyły w 1957 roku Europejską Wspólnotę Gospodarczą - poprzedniczkę Unii Europejskiej.

Podczas spotkania z dziennikarzami przed Willą Borsig, gdzie odbywały się rozmowy, szef niemieckiej dyplomacji starał się rozwiać obawy przedstawicieli innych krajów, którzy krytykowali pomysł zwołania spotkania w wąskim gronie.

Zapewnił, że zaraz po zakończeniu spotkania, poinformuje o jego przebiegu trzy kraje bałtyckie, a w poniedziałek złoży relację krajom Grupy Wyszehradzkiej, by "posłuchać, jak tam przebiega debata i jakie są oczekiwania wobec europejskiego procesu odnowy". Niezadowolenie ze spotkania w wąskim gronie sześciu państw wyrażał wcześniej m.in. prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves.

"Intensywne europejskie dyskusje są nam potrzebne - w dużych i mniejszych formatach, by upewnić się, jaką wybrać drogę" - powiedział Steinmeier.

"Wyraziliśmy tutaj, tak jak wczoraj w Luksemburgu, zdecydowaną wolę utrzymania jedności Europy. To będzie naszym najważniejszym i pierwszym zadaniem" - mówił szef niemieckiej dyplomacji. Jak zaznaczył, przełom, jakim jest Brexit, powinien zostać wykorzystany "nie tylko do refleksji, lecz także do wzajemnego wysłuchania się".

Ayrault zaapelował do 27 państw UE, aby te wróciły do "ducha ojców założycieli" - ducha traktatów rzymskich, których myślą przewodnią jest jedność europejska. "Musimy powrócić do fundamentalnych wartości europejskich" - powiedział francuski minister. Jego zdaniem sześć krajów założycieli ponosi szczególną odpowiedzialność za "ożywienie europejskiego ducha". Wskazał, że jedność europejska, leżąca u podstaw Wspólnoty, pomogła zapobiegać konfliktom dzięki wymianie handlowej.

W oświadczeniu przyjętym na zakończenie spotkania w Berlinie sześciu ministrów potwierdziło cel, jakim jest "coraz ściślejsza integracja narodów europejskich. (...) Nie ustaniemy w wysiłkach zmierzających do stworzenia silniejszej i bardziej zwartej UE z 27 członkami, która opiera się na wartościach i praworządności" - czytamy w oświadczeniu.

Autorzy dokumentu uznali również, że wśród krajów UE istnieją "różne poziomy ambicji". "Nie narażając na szwank zdobyczy, musimy znaleźć sposoby reagowania na te zróżnicowane ambicje, aby sprawić, że Europa będzie lepiej spełniać oczekiwania wszystkich obywateli europejskich" - oświadczyli ministrowie.

Zaznaczyli też, że poważnie traktują zastrzeżenia wobec funkcjonowania unijnych instytucji i zadeklarowali, że zrobią wszystko co możliwe, by poprawić sposób działania UE. Wśród głównych zadań Unii wymienili bezpieczeństwo obywateli, rozwiązanie problemu migracji i stymulowanie wzrostu gospodarczego, który stworzy nowe miejsca pracy.

>>> Czytaj też: Europa Środkowa: nowe Indie Wielkiej Brytanii

Eksperci o spotkaniu szefów MSZ założycieli UE: bez przełomu

Spotkanie szefów MSZ państw założycieli Unii Europejskiej nie przyniosło żadnych znaczących deklaracji - przyznaje Aleksander Smolar. Zdaniem Marka Cichockiego w ogóle nie powinno do niego dojść, bo nie było w interesie całej UE. PAP spytała ekspertów o ocenę tego spotkania i jego efektów.

Szef Fundacji Batorego Aleksander Smolar podkreślił, że jego zdaniem efekty spotkania nie wykraczają poza oczekiwana wobec niego, które były niewielkie.

"Wiadomo było, że raczej nie zostaną podjęte żadne decyzje, np. w sprawie dalszej integracji w ramach tej grupy, bo różnice między poszczególnymi państwami są zbyt duże" - zaznaczył.

Według Smolara, o ile Francja czy Włochy mogłyby być taką integracją zainteresowane, to Niemcy raczej nie, bo wiedzą, że musiałyby wspierać finansowo te oba kraje, znajdujące się obecnie w trudnej sytuacji.

Poza tym, dodaje Smolar, we Francji i w Niemczech na 2017 rok zaplanowane są wybory, a przed tymi wyborami rządy obu państw "nie mogą sobie pozwolić na żadną zdecydowaną inicjatywę" w sprawach europejskich.

Z drugiej strony, podkreśla Smolar, nie można się dziwić apelowi do Wielkiej Brytanii, by jak najszybciej rozpoczęła procedurę wyjścia z UE. Liderzy unijni mogą się bowiem obawiać, że rząd brytyjski będzie zwlekał w takim wnioskiem, by podjąć kolejne negocjacje i próbować wynegocjować w ich ramach jeszcze lepsze warunki członkostwa - mniejsze obowiązki wobec UE, przy zachowaniu przywilejów, związanych z udziałem we wspólnym rynku. A to z kolei może zachęcać inne kraje do podobnej drogi i działać dezintegrująco na UE - ocenił szef Fundacji Batorego.

Jego zdaniem nieprzypadkowe są też słowa szefa niemieckiego MSZ Franza Waltera Steinmeiera o zawiadomieniu krajów bałtyckich i Grupy Wyszehradzkiej. Pokazuje to, uważa Smolar, że Niemcom cały czas zależy, by kraje te nie wypadały z głównego nurtu integracji europejskiej. "To stworzenie poczucia bezpieczeństwa dla tych krajów, które mogą czuć się zagrożone takimi spotkaniami, jak to szóstki" - powiedział Smolar.

Z kolei w opinii profesora Collegium Civitas Marka Cichockiego, mimo wyniku referendum, który może być "szokiem", wzywanie dziś Wielkiej Brytanii do jak najszybszej realizacji Brexitu jest decyzją "emocjonalną".

Jego zdaniem spotkanie, do którego doszło w Berlinie, nie powinno się w ogóle odbyć w tak okrojonym gronie, ponieważ podziały w UE w tym momencie są niewskazane - podważają wzajemne zaufanie krajów członkowskich.

Oceniając słowa Steinmeiera, który zapowiedział poinformowanie o przebiegu spotkania krajów bałtyckich i Grupy Wyszehradzkiej, Cichocki powiedział, że "segmentowanie" UE nie jest dziś wskazane, bo to jest czas, kiedy Unia musi się zjednoczyć.

W opinii Cichockiego Steinmeier "błędnie rozumie niemieckie przywództwo", wykorzystując decyzję o wystąpieniu Wielkiej Brytanii ze wspólnoty.